Kolejny dzień w projekcie „Czy można zjeść dzieło sztuki?”

Data publikacji: 07.09.2018
Średni czas czytania 4 minuty
drukuj

21 sierpnia wyruszyliśmy do Nowicy. Mimo wczesnego ranka już było gorąco. Powietrze pachniało latem. W takich właśnie wakacyjnych nastrojach pakowaliśmy się do samochodów. Podróż nie trwała długo, ale ponieważ trasa wiodła przez niezwykle malownicze tereny, nasze oczy już przenosiły nas w niezwykły świat barw i kształtów. Te elementy sztuki miały stać się tematem naszych artystycznych zmagań w rozpoczynającym się dniu.

Po przybyciu na miejsce pobiegliśmy na łąkę, by odprawić rytuał „powitania słońca”, przywitać się ze sobą i z naturą. Każdy z uczestników otrzymał wtedy niewielkie ramki, przez które miał obserwować świat, szukać niezwykłych kształtów i barw. Tak wyposażeni wyruszyliśmy na wyprawę do lasu. Po drodze uczestnicy zbierali zioła, poznawali ich nazwy i przeznaczenie. „Zatrzymywali w kadrze” tekturowej ramki niezwykłe fragmenty rzeczywistości. Las okazał się bajkowo piękny. Szliśmy w ciszy, by doświadczać dźwiękowej przestrzeni i skupiać umysł na detalach leśnej sztuki. Spacer zainspirował nas tak niezwykle, że po powrocie wygraliśmy na instrumentach perkusyjnych, bębnach, „drzewach deszczowych” wszystko, co zgromadziło się w naszych duszach. Była to prawdziwa muzyka korzeni. Tańczyliśmy spontaniczne tańce, nadając kształt naszym emocjom.

Po tak intensywnym przedpołudniu uczestnicy mogli zrelaksować się podczas gier i zabaw sportowych. Niektórzy odpoczywali na trawie, ale inni chętnie podjęli grę w piłkę lub skakali na trampolinie.Kolejny element dnia okazał się dla dzieci kulinarną niespodzianką. Każdy uczestnik otrzymał miseczkę, w której układał kompozycję z kolorowych owoców. Owoce podzielone były według sześciu barw (trzech pierwszorzędowych i trzech drugorzędowych). Każdy mógł wybrać te, które go przyciągały, i ułożyć w swojej miseczce kompozycję, na którą nałożyliśmy gałki lodów. Wszystko wyglądało niezwykle apetycznie, więc po utrwaleniu na zdjęciach dzieła zostały szybko skonsumowane.

Po krótkim odpoczynku znów wyruszyliśmy w malarski świat. Tym razem naszym bohaterem został Joan Miró. Uczestnicy otrzymali kartony, na których z zamkniętymi oczami rysowali wzory czarnym pisakiem. Na białych przestrzeniach ukazały się intrygujące esy-floresy. Następnie dzieci odszukiwały w rysunkach ukryte kształty i zamalowywały dowolnym kolorem. Po zamalowaniu jednego fragmentu przesuwały prace w prawą stronę. W ten sposób powstało kilkanaście wspólnych dzieł, na których dzieci doklejały jeszcze figury i kształty wycięte z kolorowego papieru. Joan Miró byłby dumny, widząc tak imponującą galerię. Wprawieni na papierze uczestnicy przystąpili do tworzenia swoich prac w stylu Miró z naleśników, które upiekli chwilę wcześniej najaktywniejsi z grupy pasjonaci kuchni. Naleśniki były w sześciu kolorach i pięknie pachniały miętą, malinami i innymi niezwykłymi zapachami. Dzieci wycinały foremkami do ciasta kształty, które układały na talerzach, tworząc smakowitą galerię. Ozdabiały prace kwiatami, konfiturami, sosami, a następnie delektowały się smakiem, zapachem, barwą przygotowanych arcydzieł. Zjedliśmy te dzieła sztuki, zachowując tę chwilę na zawsze w naszych zmysłach i pamięci. Szkoda panie Miró, że nie mógł pan tego spróbować.

Autorka zdjęć: Anna Kuklicz ©

Autorki opisu:  Anna Kuklicz i Renata Mikruta   

http://synapsy.malopolska.pl/relacje/kolejny-dzien-w-projekcie-czy-mozna-zjesc-dzielo-sztuki/