Data publikacji:
Średni czas czytania 5 minut
drukuj
Legnicki teatr znajdował się wśród tych instytucji artystycznych, które po 1989 roku miały ulec likwidacji. Nawet było blisko: przez kilka lat scena był częścią Centrum Kultury, a aktorów zatrudniano na etatach instruktorów. Dyrektorowi Jackowi Głombowi udało się wybić teatr na samodzielność. Pomysłem na jego istnienie było tworzenie przedstawień w przestrzeni miasta. Legnicki zespół grał „Złego” Tyrmanda w dawnej fabryce czołgów, a szekspirowskiego „Koriolana” w koszarach. W końcu Głomb i Krzysztof Kopka zdecydowali się zajrzeć do szemranej dzielnicy, Zakaczawia. Na podstawie zbieranych przez siebie, autentycznych opowieści napisali scenariusz.
Legnicki teatr znajdował się wśród tych instytucji artystycznych, które po 1989 roku miały ulec likwidacji. Nawet było blisko: przez kilka lat scena był częścią Centrum Kultury, a aktorów zatrudniano na etatach instruktorów. Dyrektorowi Jackowi Głombowi udało się wybić teatr na samodzielność. Pomysłem na jego istnienie było tworzenie przedstawień w przestrzeni miasta. Legnicki zespół grał „Złego” Tyrmanda w dawnej fabryce czołgów, a szekspirowskiego „Koriolana” w koszarach. W końcu Głomb i Krzysztof Kopka zdecydowali się zajrzeć do szemranej dzielnicy, Zakaczawia. Na podstawie zbieranych przez siebie, autentycznych opowieści napisali scenariusz.

7 października 2000 odbyła się premiera „Ballady o Zakaczawiu”. Tym razem w nieczynnym od dwudziestu lat Kinie Kolejarz, centrum zakazanej dzielnicy. „Ballada” była wyjątkowa na tle dotychczasowych premier Teatru im. Modrzejewskiej, została zanurzona w lokalnej historii. Jednym z głównych bohaterów uczyniono legendę dzielnicy, Benka Cygana, gangstera z kodeksem honorowym, wzorowanym na postępowaniu Winnetou z NRD-owskich filmów. Niespodziewanie dzieje legnickiej zakazanej dzielnicy stały się sposobem do opowieści o ostatnim półwieczu, od końca wojny po wielką powódź w 1997 roku. Wielkie wydarzenia zostały pokazane poprzez wątek repatriantów ze wschodu czy wątek niespełnionej miłości Polki i radzieckiego żołnierza.

Sława przedstawienia rosła powoli. Recenzent „Gazety Wyborczej” trafił tam po miesiącu od premiery. Krytycy periodyków nie dotarli tam w ogóle. Jednak w podsumowaniu sezonu rozwiązał się worek z nagrodami. Nagroda główna VII Ogólnopolskiego Konkursu na Wsytawienie Polskiej Sztuki Współczesnej dla zespołu twórców przedstawienia. Od redakcji miesięcznika „Teatr” Jacek Głomb otrzymał Nagrodę im. Konrada Swinarskiego za reżyserię spektaklu. Przedstawienie w ekspresowym trybie zostało przeniesione do Teatru TV – telewizyjna wersja cieszyła się niezwykłą – jak na scenę poniedziałkową – oglądalnością (zawsze ponad milion widzów). Spektakl zainteresował także mieszkańców Zakaczawia, którzy tłumnie skorzystali ze specjalnych biletów wstępu, mimo że na ogół teatr omijali z daleka. „Ballada” sprowokowała też dyskusję o przyszłości tej przez lata zaniedbywanej dzielnicy.

Działania Jacka Głomba – tworzenie przedstawień w miejscach nieteatralnych, wychodzenie z nimi do widzów – sprawdziły się i okazały inspirujące. I tak na przykład Teatr Ad Spectatores we Wrocławiu na swoje potrzeby zaadaptował przestrzenie browaru czy dworca PKP. W ten nurt można wpisać także projekt „Teren Warszawa” Teatru Rozmaitości, w ramach którego premiery realizowano wykorzystując „site specific” Dworca Centralnego, biurowca czy darkroomu w nocnym klubie. Wygrały też lokalne historie, które kryją spory potencjał do rozmowy o szerszych problemach. W 2004 roku podobnym sukcesem okazało się legnickie „Made in Poland” Przemysława Wojcieszka – historia zbuntowanego chłopaka z blokowiska, Bogusia, grana w nieczynnym sklepie osiedlowym.