Praga coraz bardziej szlachetna

Data publikacji: 02.11.2011
Średni czas czytania 15 minut
drukuj
Za ile lat Praga będzie luksusową dzielnicą mieszkaniowo – usługową, enklawą nowobogackich z kilkoma modnymi klubami? Czy uda się ocalić jej charakter przed unicestwieniem? Centrum handlowe w miejscu Dworca kolejowego „Warszawa Wileńska”, osiedle mieszkaniowe w miejscu zabytkowej parowozowni, awangardowa przestrzeń dla kultury i biznesu w Warszawskiej Fabryce Motocykli – to tylko kilka najbardziej widocznych przykładów tego, jak zmienia się warszawska Praga. W odniesieniu do tej dzielnicy szeroko używany jest termin rewitalizacja, który ma podkreślić pozytywny charakter zachodzących tu zmian. I choć dla wszystkich pewne jest, że tą częścią miasta już dawno należało się zająć, by nie była zaniedbanym, odstraszającym skansenem, to coraz częściej słychać głosy o powierzchowności praskiej rewitalizacji. Odpowiedniejszym terminem dla zmian na Pradze wydaje się być gentryfikacja. A ta oprócz plusów, ma mniej korzystne strony zarówno dla miasto jako całości jak i dla mieszkańców tej dzielnicy. Pisze Katarzyna Chudyńska Szuchnik.

Kuchenne drzwi do stolicy

Praga przez wieki była kuchennymi drzwiami do stolicy. Tu handlowano bydłem i zbożem, powstawały gorzelenie, manufaktury, kwitło rzemiosło. W XIX wieku Praga przeżyła boom industrialny. Fabryki napędzane maszynami parowymi produkowały towary na rynek Imperium Rosyjskiego transportowane koleją z Dworca Petersburskiego (położonego przy ul. Wileńskiej) i Dworca Terespolskiego (ul. Kijowska). Peryferyjna część miasta zaczynała powoli dorównywać wielkomiejskim stylem takim dzielnicom jak Śródmieście i Muranów. Pod koniec XIX i na początku XX wieku powstawały reprezentacyjne kamienice, a główne ulice Pragi: Brzeska, Ząbkowska, Stalowa były tymi, gdzie „mieszkały lepsze pany”. Podczas II wojny zabudowa Pragi zachowała się w znacznym stopniu, jednak po wojnie dzielnica zyskała złą sławę, którą cieszyła się aż do upadku komunizmu.

Fabryki – artyści – lofty

Od kilku lat na Pradze odbywa się spieniężanie legendy artystycznej dzielnicy. To końcowy etap procesu jej powstawania. W skrócie wygląda on tak – zaniedbany obszar o negatywnym stereotypie (ruiny, menele, emigranci, biedota) przyciąga artystów, którzy wprowadzają się do opuszczonych budynków. Dzielnica staje się modna i uczęszczana, wzrasta jej wartość. Po latach artystów, którzy adaptowali zrujnowane wnętrza na pracownie, nie stać na ich utrzymanie. Powstają luksusowe lofty, apartamenty, centra hadlowe, biurowce, a dzielnica tracąc swój wyjątkowy charakter upodabnia się do reszty miasta. Artyści wynoszą się na peryferia. Ta część miasta pozostaje zrewitalizowana, jednak zupełnie zmieniona – zbyt droga, by pozostali tam dawni mieszkańcy i tak samo nudna jak każda biurowo – mieszkaniowa dzielnica.

Proces: fabryka – kultura – developerzy na Pradze odbywa się z powodzeniem już w kilku miejscach. Najbardziej rzucającym się w oczy jest Wytwórnia Wódek Koneser zwana szumnie Centrum Kultury Koneser. Developer (zresztą z dużymi osiągnięciami w dziedzinie wyburzania wartościowej architektury na cele komercyjne) buduje tam osiedle mieszkaniowo – biurowe, a 2 (!?) z 17 obiektów na terenie Konesera mają pełnić funkcje kulturalne.

Brzeska za droga dla artystów

Z prowadzenia pracowni na ulicy Brzeskiej rezygnuje właśnie para rzeźbiarzy – Zofia i Jan Kubiccy prowadzący Otwartą Pracownię Twórczą. Powód? Zbyt drogi czynsz. Ci sami urzędnicy, którzy wynajmowali im ruinę bez okien na preferencyjnym czynszu, podnosili regularnie ceny mówiąc o wzroście prestiżu dzielnicy. Kubiccy mieszkają i działają na Brzeskiej od 14 lat. Niecałe 20 lat temu, jeszcze jako studenci wyczuli praski potencjał, zorientowali się że można tu znaleźć tanie lokale na pracownie. (Zofia Kubicka pochodzi z Pragi). Za nimi przyszli inni, (m.in. Roman Woźniak z Teatrem Akademia, Katarzyna Kozyra, Katarzyna Górna, Paweł Althamer) powstały pracownie i studia fotograficzne na ul. Inżynierskiej 3 oraz w kamienicy na ul. Białostockiej 22.

Osadnictwo artystów i „przemysłu kreatywnego” na Pradze odbywało się w kilku rzutach. Około 1999 roku przybyły tu kolejne studia fotograficzne, agencje reklamowe, eventowe, a nawet artyści zwani „rekinami chałtury”. Po nich na początku lat 2000 zaczęły powstawać pierwsze kluby i galerie. Kluby do dziś są jedną z najmocniejszych stron rozwoju małego biznesu Pragi, co czasem wywołuje konflikty między pierwszymi „zasiedleńcami” – artystami potrzebującymi dla swojej pracy ciszy, spokoju i niezasikanych klatek schodowych.

Grube ryby przypłynęły na Pragę

„Pragę odkryli artyści później developerzy” przyznają specjaliści od nieruchomości. Ceny mieszkań na Pradze Północ poszły raptownie w górę. (Np. w ciągu kilku lat wartość mieszkania na Inżynierskiej wzrosła trzykrotnie.)

Ok. 2005 roku na Pradze pojawili się inwestorzy z grubym portfelem. Tu już nie mówimy o pojedynczych budynkach – plombach ogrodzonych i monitorowanych, ale dużych inwestycjach realizowanych przez przedsiębiorstwa developerskie. W tym celu adaptowane są kilkuhektarowe przestrzenie pofabryczne na ul. Ząbkowskiej i Mińskiej, jak również w przyszłości tereny wokół Portu Praskiego i na ul. Szwedzkiej. Soho Factory na Mińskiej, choć jest niewątpliwie nową jakością w tej części miasta i w jakimś procencie wypełnia lukę kulturalną, jest jednak swoistą ekskluzywną wyspą, wśród rozwalających się, tętniących hip hopem, kamienic Kamionka. Wyspą niedostępną dla okolicznych mieszkańców. Tutaj większość bywalców taksówką podjeżdża pod sam szlaban.

Oprócz artystycznej otoczki i praskiego folkloru inwestorów bez wątpienia skusił fakt budowy II linii metra. Od Gocławka do Młocin nie ma developera, który sprzedając mieszkania nie zachęcałby „praskim klimatem”. Wielu z dokładnością imprezowicza wymienia kluby i galerie w okolicy sprzedawanego lokalu mieszkaniowego, aby uatrakcyjnić ofertę. Np. widokiem z okna na zabytkowe kamienice zachęca do zakupu mieszkania inwestor, który bezprawnie zburzył zabytek – parowozownię (ostatnią pozostałość Dworca Petersburskiego).

W ten sposób odbyła się gentryfikacja ekonomiczna Pragi, czyli podniesienie wartości materialnej gruntów i budynków. Przypomnijmy, że „Gentryfikacja to proces w którym dana dzielnica gwałtownie zmienia swój charakter.”

Tym domom zostało niewiele życia

Praga to przede wszystkim stare, nieraz ponad stuletnie kamienice. Turyści i warszawiacy przyjeżdżają tu zobaczyć „przedwojenny klimat”. Praga ciągle jeszcze kusi swoistym folklorem właściwym dla miejsc zakazanych, zamieszkanych przez trudnych lokatorów, problem alkoholowy widać na każdej ulicy. Przeciętny mieszkaniec Pragi żyje 65 lat, podczas gdy mieszkaniec Wilanowa 82 lata. Kolorowe kapliczki z czasów wojny w każdym podwórku, na ścianach są nawet dziury po kulach z czasów II wojny. „Takim domom zostało już niewiele życia. Tynki skuto lub opadły zaraz po wojnie, zdemontowano fikuśne balkony, przepadły ozdobne gzymsy, wsporniki i portale. Klatki schodowe cuchną kocim i ludzkim moczem wymieszanym z zapachem smażonych kotletów i pomidorowej. Właściciele, jeśli żyją, nie śpieszą się z odzyskiwaniem kamienic,  nie opłaca się – zaraz zjawia się konserwator i na renowację trzeba wydać miliony. Wolą poczekać aż domy się rozpadną i zostaną cenne działki” to aktualny opis z reportażu „Papier, kamień, nożyce” z Dużego Formatu. Opis dosyć trafny, Praga calowo była zaniedbana przez komunistyczne władze, a większość kamienic, które przetrwały wojnę nigdy nie było remontowanych. Mamy już przykłady na to, że zamiast remontu inwestorzy wolą zburzyć starą kamienicę i w jej miejscu postawić bardziej lub mniej udaną atrapę. Rewitalizacja ul. Ząbkowskiej, dzięki której zyskaliśmy „praską Starówkę” objęła tylko fasady kamienic, co Prażanie skomentowali: „to tak jakby założyć czyste gacie na brudną d…”

Kto psuje wizerunek Pragi

Pozostaje jeszcze jeden szkopuł – mieszkańcy lokali komunalnych w   rozwalających się kamienicach, które w większości należą do gminy. Oni nie pasują do wizerunku dzielnicy z prospektu developera. To nie do nich kierowana jest oferta kulturalna klubów i galerii. Choć trzeba przyznać, że wielu artystów i społeczników podejmuje działania na rzecz lokalnej społeczności  – GPAS, „Mierz Wysoko”, Teatr Remus, Paweł Althamer, Fundacja Nizio. Bardzo wymowny jest fakt, że Muzeum Warszawskiej Pragi, które powstaje właśnie obok bazaru Różyckiego będzie pierwszym muzeum po tej stronie Wisły.

Wiele kamienic na Pradze należało do Żydów, którzy tu stanowili aż 40% ludności przed II wojną światową. Po wojnie opustoszałe kamienice zaludniała ludność z okolicznych miejscowości, do tego władze celowo osiedlały tu osoby po eksmisjach, czy zwolnionych z więzienia.

Jak pozbyć się niechcianych lokatorów

Obecnie ponad 120 kamienic Pragi Północ jest przedmiotem roszczeń spadkobierców lub coraz częściej firm skupujących te roszczenia. Według danych Komitetu Obrony Lokatorów, który bardzo prężnie tu działa, na terenie tej dzielnicy kilka tysięcy mieszkańców żyje z perspektywą eksmisji. Nie rzadko dzieje się tak, że urzędnicy przekazują odzyskane budynki wraz z lokatorami. Nowi właściciele w przeciwieństwie do władz nie mają wobec nich żadnych obowiązków, używają więc różnych sposobów na pozbycie się niechcianych mieszkańców – podwyższają kilkakrotnie czynsz, odcinają wodę. Czasem podwyżki są tak absurdalne, że mieszkańcy w ruderach mają płacić ponad 2 tysiące czynszu. Z biednych lokatorów „oczyszczane” są m.in. trzy kamienice w historycznym zakątku Pragi – skrzyżowania ulic Jagiellońskiej i Okrzei, Kamienice te należą do prywatnej firmy –  spółki należącej do kilku osób zamieszkałych poza granicami Polski. Komitet Obrony Lokatorów twierdzi również, że niechlubne praktyki stosują władze dzielnicy, przenosząc lub wyrzucając lokatorów mieszkań komunalnych w cennych lokalizacjach, by wynajmować je po cenach wolnego rynku lub sprzedać.

Słodko – gorzki Pragi smak

„Szansa na rewitalizację Pragi została zaprzepaszczona”, „Władzie dzielnicy nie robią nic, by wesprzeć artystów”, „Urzędnicy oddają kamienice z lokatorami i pozbywają się kłopotu” – z ust osób mieszkających lub działających na Pradze trudno jest usłyszeć pozytywną opinię na temat poczynań lokalnych władz. Właścicielom klubów i galerii coraz bardziej dają się we znaki podwyżki czynszów za lokale użytkowe. Na ulicy Wileńskiej, której kamienice to „architektoniczne duchy” ulicy, ulicy, która wygląda jak skansen lokale użytkowe na wynajem kosztują niemal tyle, co w centrum Warszawy.

Co będzie z Pragą dalej? Czy stracimy przedwojenną architekturę i zostanie kilka atrap postawionych przez developerów, by przypominały zabity przez nich „praski klimat”? Na szczęście działa tu wielu społeczników, obrońców zabytków, historyków sztuki, architektów, którzy osiedlają się na Pradze, zakładają wspólnoty mieszkaniowe, by zdobywać środki unijne na remonty kamienic. Swoją silną grupę obrońców ma Pałacyk Konopackiego, najstarszy zabytek Nowej Pragi. Patrzą urzędnikom na ręce, aby nie sprzedali Pałacyku prywatnej firmie na komercyjne cele, postulują wyremontowanie budynku z częściowym przeznaczeniem na cele społeczne. Wskazują, skąd wziąć na to środki. Czy będzie to kropla w morzu, czy coś więcej? Czy za kilka lat będziemy mieli po co przyjeżdżać na Pragę?

Katarzyna Chudyńska Szuchnik – jest dziennikarką, przewodniczką miejską, blogerką. Specjalizuje się w  oprowadzaniu po warszawskiej Pradze oraz alternatywnym zwiedzaniu Warszawy. Opracowuje autorskie trasy spacerów, jakich nie ma w żadnych przewodnikach.