Historia rockiem pisana

Date of publication: 19.04.2013
Średni czas czytania 5 minutes
print
Piosenka Chłopców z Placu Broni powróciła triumfalnie z nowym teledyskiem. Bynajmniej nie z pow...

Piosenka Chłopców z Placu Broni powróciła triumfalnie z nowym teledyskiem. Bynajmniej nie z powodu kolejnej rocznicy śmierci Bogdana Łyszkiewicza, lidera zespołu. Rocznica jest zgoła inna: powstania.

Daje się to odczuć od pierwszych kadrów. Zamiast hipisowskich symboli i emblematów, długich włosów, autor wideoklipu Łukasz „Rusek” Rusinek, znany szerzej z produkcji Kapeli Ze Wsi Warszawa i RUTY, stworzył nowoczesną animację. Jej tematem jest historia zrywu, który rozpoczął się 150 lat temu, a zrealizowana została przez Narodowe Centrum Kultury.

Modna konwencja multi-kulti wprowadza stylizowane na sztukę pierwotną, typowe dla naszej historii tematy, jakie znamy m.in. z obrazów Grottgera. To traktowane metaforycznie zapasy między polskimi partyzantami i rosyjską armią, charakterystyczne czapki rosyjskiej piechoty i jej bagnety, a także polscy zesłańcy prowadzeni na Syberię. Teledysk nie jest martyrologiczny, tak ze względu na formę, jak i motywy wolności  m.in. delfiny.

To nie pierwszy raz, gdy polska historia powraca w nowej odsłonie, skierowanej przede wszystkim do młodego pokolenia. Przełomowym wydarzeniem dla nowej polityki historycznej, którą zapoczątkował minister Kazimierz Michał Ujazdowski, była spektakularna kampania billboardowa „Żywa kultura wzbogaca nie tylko jogurt” współtworzona przez Jana Ołdakowskiego, który został później dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego.

Zbiegło się to z wydaniem bezprecedensowej płyty „Powstanie Warszawskie”, nagranej przez zespół Lao Che. Oto rockowy zespół stworzył concept album, rodzaj słuchowiska przedstawiającego w dziesięciu piosenkach dramatyczne, charakterystyczne dla zrywu stolicy tematy: żołnierzy batalionu Zośka, walkę o Stare Miasto, próbę przebicia się do Śródmieścia, sekwencję w kanałach i przerwanie działań wojennych. Motywy, które co roku, 1 sierpnia, były celebrowane powstańczymi szlagierami z 1944 r. po latach milczenia młodych twórców, otrzymały z ich strony potężne (rockowe) wsparcie, na jakie nie mogli liczyć osamotnieni na mapie Europy bohaterowie z Warszawy. Wtedy też dały o sobie znać punkowe korzenie dyrektora Ołdakowskiego, który zamówił u Lao Che rocznicowy singel „Czerniaków”. Zespół zyskał nie tylko prestiż, ale odniósł też komercyjny sukces: płyta sprzedała się w ponad 35 tysiącach egzemplarzy. Lao Che zyskało również uznanie na najważniejszych polskich festiwalach, docierając m.in. do wielosettysięcznej widowni Przystanku Woodstock. Warto wspomnieć, że w muzyczno-słownym kolażu poza oryginalnymi materiałami z epoki wykorzystany został tekst „Kocham wolność” Chłopców z Placu Broni.

Rockowa muzyka stała się nie tylko znakomitym wehikułem do podróży w przeszłość, językiem umożliwiającym komunikację z młodym pokoleniem, ale i prezentacji postaci, które kojarzą się z obowiązkowym programem nauczania. Takim projektem był album „Gajcy”, przypominający katastrofistę pokolenia Kolumbów nie w belferskim wykładzie, lecz w interpretacji czołowych postaci muzyki niezależnej. Gajcego zaśpiewali Kazik Staszewski, Lech Janerka i młodsze pokolenie: Pogodno, Pustki, Kawał Kulki i Karolina Cicha. Ta ostatnia dała się poznać również jako opiekunka i liderka projektu „www.wawa2010.pl”, który potraktował historię Warszawy szerzej, promując przeszłość stolicy nie tylko „Marszem Mokotowa” w interpretacji Tomasza Budzyńskiego, ale i „Balem na Gnojnej” Czesława Mozila.

O tym, że zetknięcie młodej generacji twórców z klasykami ma siłę „bakterii kultury”, przekonała jedna z najważniejszych grup ostatnich lat, czyli Pustki, albumem „Kalambury”. Płytę promował teledysk nakręcony do kompozycji tytułowej według wiersza Władysława Broniewskiego. Pojawiały się w nim filmowe cytaty z serialu „Czas honoru”, który podbił młodych widzów stroniących od telewizji.

Jacek Cieślak

Tekst pochodzi ze specjalnego wydania magazynu „PlusMinus”, wydanego we współpracy z Narodowym Centrum Kultury.