Książka tygodnia: „Raperzy kontra filomaci”

Data publikacji: 24.10.2016
Średni czas czytania 3 minuty
drukuj

„W miasto, porą gdy już światła dnia zgasną
I pora zasnąć, my w podróż, miasto jak ogród
Warszawa, księżyc, noc, spokój, nic się nie dzieje
My, ulice puste, Grammatik i przyjaciele”
- Grammatik, „Wiatruczas”

Choć trudno w to uwierzyć, minęło już szesnaście lat od premiery kultowej płyty polskiego hip-hopu: „Światła miasta” grupy Grammatik ukazały się 30.10.2000. Wydawnictwo przyniosło takie utwory, jak "Każdy ma chwile", "Wiatruczas", czy "Pamiętam" z gościnnym występem Fisza. Wspominając historię rodzimego hip-hopu, w tym tygodniu polecamy „Raperzy kontra filomaci” Tomasza Kukołowicza – tylko do niedzieli z rabatem 25% w naszym sklepie!

Książka tygodnia: „Raperzy kontra filomaci”
Książka Tygodnia

Raperzy kontra filomaci to studium porównawcze filomatów, polskiego tajnego stowarzyszenia studenckiego, które powstało w 1817 z inicjatywy, m.in. Adama Mickiewicza, i współczesnych polskich raperów. Książka Tomasza Kukołowicza to niezwykła rozprawa naukowa, której zaplecze teoretyczne stanowią teorie socjologiczne, antropologiczne, lingwistyczne i kongnitywistyczne.

 

„Ta książka opowiada o różnych dziwnych sprawach:

– lubimy poezję, bo mamy w mózgu pętlę – fonologiczną,

– rap jest muzyką tylko dlatego, że nikt dobrze się nad tym nie zastanowił (a przecież przypomina poezję!),

– młody Adam Mickiewicz był biedniejszy od przeciętnego polskiego rapera,

– Pan Tadeusz nie powstałby, gdyby Adam Mickiewicz nie próbował prześcignąć Tomasza Zana w pisaniu wierszy,

– talent improwizatorski Mickiewicza ujawnił się po raz pierwszy w okolicznościach, które nie nadają się do opisania w podręcznikach szkolnych,

– Dorota Masłowska chciała zostać nowym Mickiewiczem (i prawie jej się udało),

– raperzy – nawet gdyby bardzo chcieli – nie przypominają ani trochę prostego ludu, jaki znał Mickiewicz”.

(Tomasz Kukołowicz, fragment wstępu Raperzy kontra filomaci)

 

„Gdyby ta książka się nie pojawiła, trzeba by ją było wymyślić. Oczywiście wymyślanie na siłę jakiejś tezy, która dotyczyłaby dyscypliny tak bardzo szanującej konkret, tak bliskiej rzeczywistości, tak kochającej przyziemność jak hip-hop, byłoby czymś niestosownym. Świetnie zatem, że autor książki Raperzy kontra filomaci – zestawiając światy polskich XIX-wiecznych poetów i gwiazd rapu – nie próbował wymyślać, tylko schylił się i zajął czymś, co w zasadzie cały czas było na wyciągnięcie ręki. I napisał przy okazji książkę niezwykle potrzebną”.
(fragment recenzji Bartka Chacińskiego)